W końcu w Londynie usłyszeliśmy Mazurka Dąbrowskiego. Cieszę się tym bardziej, że złoty medal zdobył Adrian Zieliński. W pamięci mam swoją rozmowę sprzed sześciu lat ze znajomym, który udzielał się w Tarpanie Mrocza. Opowiadał mi właśnie o Adrianie Zielińskim, że to niesamowity talent, że może być jednym z najlepszych ciężarowców świata, ale opowiadał również o tym, w jak trudnych warunkach musi trenować, z iloma problemami musi się mierzyć jego klub, jak wiele przeszkód systemowych pokonywać. Mimo tego, że Tarpan Mrocza to bardzo biedny klub, znalazło się tam kilku zapaleńców, którzy stawali na głowie, żeby pozyskać środki na podnoszenie ciężarów. Udało się uratować talent Adriana Zielińskiego, ale ile takich talentów jest marnowanych w całym kraju? Śmiem twierdzić, że setki.
Jesteśmy prawie 40-milionowym narodem i nikt mi nie powie, że wśród nas nie ma utalentowanych sportowców. Jest ich mnóstwo i to niemal w każdej dyscyplinie, tyle tylko, że przyszło nam żyć w chorym państwie. Zamiast przeznaczać pieniądze na szkolenie młodzieży, te wszystkie związki sportowe rodem z minionej epoki, przeznaczają je na wypłacanie gigantycznych pensji i premii związkowym działaczom.
Bardzo cieszy pierwszy złoty medal (oby nie ostatni), ale nie da się ukryć, że londyńskie igrzyska są dla nas nieudane. Kryzys polskiego sportu spowodowany jest błędami systemowymi, przede wszystkim brakiem szkolenia młodzieży i mentalnością sportowych działaczy pamiętających jeszcze czasy PRL.
Komentarze